Relacja z testu 24h by Jarek

Bez kategorii
6 cze 2012 00:20

W ubiegłą sobotę, krótko po godzinie 9:00 z ronda w Wiśle wyruszył w 450
kilometrową trasę ultrakolarz Remek Siudziński. Start poprzedziły godzinne
przygotowania sprzętu, krótki posiłek i ostatnia odprawa zespołu. Początkowo
trasa przebiegała przez Kubalonkę, Ochodzitę, Żywiec i Przysłop. Na setnym
kilometrze, który przypadał po trudnym podjeździe na Przełęczy Krowiarki,
Remek miał pierwszy 15-minutowy postój. Pogoda dopisała, choć przydałyby się
nieco trudniejsze warunki. Kolejny etap to Czarny Dunajec, Ząb, Zakopane i
Toporowa Cyrhla, gdzie podczas 30-minutowej przerwy lekarz ekipy zbadał stan
kolarza a fizjoterapeuta zadbał o rozluźnienie mięśni nóg, kręgosłupa i
karku. To już 170 kilometr trasy. Przed kolarzem kolejny podjazd na
Głodówkę, dalej dość długo z górki a następnie krótki ale bardzo stromy
podjazd do Czarnej Góry. Ten fragment polecamy szczególnie ambitnym
kolarzom, również ze względu na piękną panoramę Tatr.
Aż do Pienin trasa łatwa, kolejny postój za Czorsztynem, na liczniku 240
kilometrów a dotychczasowa suma przewyższeń to ponad 3500 metrów. Co
ciekawe, po Remku nie widać śladu zmęczenia, pozostali członkowie zespołu
również tryskają energią. Kolejny odcinek pokonujemy już po zmroku. Trasa
wiedzie przez Krościenko, Zarzecze, Lubomierz i Mszanę Dolną. Jest godzina
0:30, jest zimno, więc decydujemy się na krótki sen. Kolarz ma okazję do
1,5-godzinnego wypoczynku w samochodzie. Następnie jedziemy przez Rabkę,
Suchą Beskidzką i Wadowice. W porównaniu z wcześniejszymi podjazdami trasa
względnie płaska. Natomiast utrudnieniem jest jazda drogami o zwiększonym
ruchu. Ta umiejętność wymaga szczególnej uwagi ze wględu na własne
bezpieczeństwo. Kolejny etap to podjazd przez Kocierz, dalej w dół do
Międzybrodzia i kolejne wyzwanie w postaci Straconki. Droga wąska, pełna
zakrętów jednak dość uczęszczana. Kolejny postój w Bielsku-Białej. Tutaj
upłynął 24-godzinny limit czasu jednak Remek z pewnością czułby się
nieswojo, gdyby na tym zakończył. Nadal pełen optymizmu ponownie wsiadł na
rower by zdobyć Przełęcz Salmopolską. Do Szczyrku poszło gładko a co
najciekawsze, na Przełęcz Salmopolską wjechał z uśmiechem i bez większego
wysiłku. Perspektywa szybkiego ukończenia trasy i wsparcie zespołu
zdecydowanie dodały mu sił. Zjazd do miejsca zakończenia trasy był już tylko
formalnością. Na metę w Wiśle przybyliśmy po 26 godzinach od startu, radości
i słów uznania dla Remka nie było końca, tym bardziej, że nie wykazywał
większych oznak zmęczenia i był gotów na wielokrotnie dłuższą wyprawę. Ten
fakt miał kluczowe znaczenie, gdyż sobotnio-niedzielna trasa to tak
właściwie tylko mały test sprzętu, kolarza i zespołu przed znacznie
trudniejszym wyzwaniem.
W połowie sierpnia br. Remek będzie pierwszym Polakiem, który wystartuje w
wyścigu Race Around Austria. Do pokonania będzie miał 2200 kilometrów w
limicie czasowym 6 dni. Suma przewyższeń to 28 000 metrów. To tak jakby
przejechać z Bielska-Białej do Barcelony w Hiszpanii jedenastokrotnie przy
tym wjeżdżając na Rysy.

Jarek Siudziński

Dodaj komentarz