Sami Swoi

Bez kategorii
3 paź 2011 00:59

No i jest. Wydusiłem z siebie te 10km. Na początku slalom między uczestnikami, puls lekko ponad 170 i tempo 5:10-5:15. O d drugiego kilometra szło już zgodnie z planem, czyli tętno 175-180 i tempo na początku 5:05 a potem 5:15, z wyjątkiem podbiegu pod Belweder, gdzie na kilometr potrzebowałem dodatkowych 20 sekund. Na półmetku miałem trochę ponad 26 minut, czyli leciałem na wyliczone 52 minuty lub trochę mniej, bo w końcu od 8 kilometra miałem przyśpieszyć.

Tak też zrobiłem. Z 175-180 zrobiłem 185. Leciało się ładnie. Myślałem, że na ostatnim km da się jeszcze podkręcić, ale jakoś maszyna nie chciała dać ponad to, co zakładane.

Po 9 kilometrach...

Po 9 kilometrach...

W sumie wykręciłem 50:36, co jest jakąś minutę lepiej niż myślałem, że będzie. Ale nie to jest najważniejsze – najważniejsze, że udało mi się pobiec w takich strefach jak mieliśmy zaplanowane.

Fajnie było spotkać ludzi z pracy, pogadać z Grześkiem, który ma dwójkę z przodu w maratonie, spotkać „Spartan” biegnących w pełnym rynsztunku dla chorego dziecka, poczuć trochę endorfin i adrenaliny, zobaczyć twarze tysięcy różnych wiekiem, płcią, aparycją i wieloma innymi rzeczami – ludzi, w których towarzystwie ultrakolarz czy ultrabiegacz czuje się jak między swoimi i ma ochotę spędzać z nimi czas bez względu na to, czy akurat startuje, czy kibicuje czy robi zdjęcia. Wygląda na to, że aby być ultra, trzeba to kochać i tym żyć…

Grupa Pracuj i Biegaj ;-)

Grupa Pracuj i Biegaj 😉

Dodaj komentarz