Cały miesiąc panowała treningowa nuda pogodowa. 15-20 stopni, lekki wiaterek, nic się nie dzieje. Łatwizna. Jak tu trenować do Austrii i do jazdy w Alpach, gdzie mroźny deszcz lub zawieja śnieżna pod Grossglocknerem nawet latem to normalka?
Deszcz jest potrzebny na treningu. Trening w deszczu to dobra zaprawa przed zawodami, na które lepiej zakładać jak najgorszą pogodę. W czasie deszczu sporo rzeczy się zmienia:
- Występuje naturalny opór kolarza przed kontynuowaniem treningu, a jeśli kolarz dopiero się zbiera na trening to jest duża szansa, że wymyśli jakąś wymówkę i zostanie w domu. Mokro, zimno… Tymczasem, jeśli temperatura przekracza 15 stopni C, to jazda w średnim tempie powoduje wydzielanie ciepła, które mimo deszczu daje komfort cieplny i można tak jechać godzinami nawet mając na sobie jedynie krótką koszulkę i krótkie spodenki. To zjawisko powoduje, że kolarz lepiej jedzie w czasie deszczu niż w warunkach wysokiej temperatury, bo w tym pierwszym przypadku ma zapewnione chłodzenie wodą.
- Jest bardziej ślisko. Trzeba uważać na zakrętach, nie hamować na nich. Jazda w takich warunkach wyrabia technikę, daje możliwość sprawdzenia w jakiej pozycji rower zaczyna się ślizgać.
- Nie widać dziur w jezdni, bo zalała je woda. ostatnio kolega opowiadał mi, że w takich okolicznościach przyrody złapał dwie gumy na raz 70 km od domu, a miał tylko jeden zapas :-(. Innymi słowy jest deszcz – jest przygoda… Podstawowa zasada, to nie jechać przy samej krawędzi drogi, bo tam jest najwięcej dziur i kałuż, tylko znaleźć sobie odpowiedni tor jazdy po płytkim, nawet jeśli byłoby to środkiem pasa ruchu.
- Można zażyć prysznica spod kół wyprzedzających aut. To niesamowite doświadczenie. Czasem trudno utrzymać się na siodle, nie mówiąc już o tym, że na parę sekund traci się totalnie widoczność. Szczególnie polecam bryzg z TIRa, połączony z zajechaniem drogi.
- Mokną rzeczy. Mi dziś zamókł telefon mimo, że był w torebce foliowej i w torbie podsiodłowej, która wyglądała na raczej nieprzemakalną. Teraz już coś więcej o mojej torbie 🙁 Równie dobrze możecie mieć podobną przygodę z dokumentami, forsą (banknoty) lub nieszczelnymi licznikami.
- Mokniesz Ty. Kałuża bardzo oznacza mokre buty i spodenki. Krople z góry moczą Ci koszulkę, ale przede wszystkim padają na kask, włosy i spływają razem z potem do oczu. Pot jest słony, więc oczy szczypią. Możesz mieć okulary, ale w deszczu szybko zaparują, nawet te markowe z antifogiem. Dobrze jest założyć chustkę pod kask, która będzie zbierać wodę i pot.
Mam nadzieję, że zachęciłem Was do jazdy w deszczu. Taki trip daje dużo więcej wrażeń, emocji i nauki niż jazda w ładną pogodę. A jak przyjemnie jest potem zdjąć z siebie mokre ciuchy i wskoczyć pod ciepły prysznic…
na deszcz i prysznice spod kol polecam pod kask czapkę z cieniutkiego materiału i z daszkiem, ale dłuższym niż w cyklistówkach (na taka http://tri-magic.pl/pl/p/2XU-Run-Cap/212)
1. zawsze jeżdżę w brylkach i daszek chroni je przed tym co z góry kapie
2. dzięki kawałkowi szmatki miedzy sagankiem i kaskiem z góry do oczu nie spływa
3. i uwaga, uwaga, lekko pochylając głowę do przodu nie tracę widoczności i prysznica spod kol przyjmuje na daszek – brylki i twarz wciąż względnie suche
co do parowania na szybach polecam dodatkowo do ich czyszczenia i przygotowania do jazdy używać preparatów typu chemax 2 (http://www.sklep.okularnik.com/index.php?products=product&prod_id=147), którego test przeprowadziłem na BBT i nie dal rady dopiero wtedy gdy wysmarowałem się cały maścią rozgrzewająca i usłyszałem ze zamiast zostać na spanie mam jechać dalej, ale wtedy parowało z ciała 🙂
no i na deszcz jednak postanowiłem zamontować lekki błotniki – dupka i klata niezachlapane, a jak ktos jedzie na twoim kole to będzie ci niezmiernie wdzięczny
ostatnia rzecz to oświetlenie, jak najmocniejsze, chyba, ze ktos chce byc przejechany, zepchniety (zepchniecia w nocy i podczas deszczu tez na BBT doświadczyłem i było to powodem mojego zwątpienia i chęci zakończenia jazdy w iłży) itd.
Heniek ma rację. daszek ratuje sytuacje w czasie deszczu. ja stosowalem daszek kaskowy. Smiali sie ze na szosie jezdze w kasku z mtb, ale oprócz deszczu doskonale sprawdzal sie przy oślepiajacym słoncu lub drogowych swiatlach samochodow z naprzeciwka. niestety popsul sie podczas kraksy na zjezdzie w wegierskiej gorce podczas r.a.c.e.