Wreszcie deszcze!

Bez kategorii
6 wrz 2011 01:33

Cały miesiąc panowała treningowa nuda pogodowa. 15-20 stopni, lekki wiaterek, nic się nie dzieje. Łatwizna. Jak tu trenować do Austrii i do jazdy w Alpach, gdzie mroźny deszcz lub zawieja śnieżna pod Grossglocknerem nawet latem to normalka?

Deszcz jest potrzebny na treningu. Trening w deszczu to dobra zaprawa przed zawodami, na które lepiej zakładać jak najgorszą pogodę. W czasie deszczu sporo rzeczy się zmienia:

  1. Występuje naturalny opór kolarza przed kontynuowaniem treningu, a jeśli kolarz dopiero się zbiera na trening to jest duża szansa, że wymyśli jakąś wymówkę i zostanie w domu. Mokro, zimno… Tymczasem, jeśli temperatura przekracza 15 stopni C, to jazda w średnim tempie powoduje wydzielanie ciepła, które mimo deszczu daje komfort cieplny i można tak jechać godzinami nawet mając na sobie jedynie krótką koszulkę i krótkie spodenki. To zjawisko powoduje, że kolarz lepiej jedzie w czasie deszczu niż w warunkach wysokiej temperatury, bo w tym pierwszym przypadku ma zapewnione chłodzenie wodą.
  2. Jest bardziej ślisko. Trzeba uważać na zakrętach, nie hamować na nich. Jazda w takich warunkach wyrabia technikę, daje możliwość sprawdzenia w jakiej pozycji rower zaczyna się ślizgać.
  3. Nie widać dziur w jezdni, bo zalała je woda. ostatnio kolega opowiadał mi, że w takich okolicznościach przyrody złapał dwie gumy na raz 70 km od domu, a miał tylko jeden zapas :-(. Innymi słowy jest deszcz – jest przygoda… Podstawowa zasada, to nie jechać przy samej krawędzi drogi, bo tam jest najwięcej dziur i kałuż, tylko znaleźć sobie odpowiedni tor jazdy po płytkim, nawet jeśli byłoby to środkiem pasa ruchu.
  4. Można zażyć prysznica spod kół wyprzedzających aut. To niesamowite doświadczenie. Czasem trudno utrzymać się na siodle, nie mówiąc już o tym, że na parę sekund traci się totalnie widoczność. Szczególnie polecam bryzg z TIRa, połączony z zajechaniem drogi.
  5. Mokną rzeczy. Mi dziś zamókł telefon mimo, że był w torebce foliowej i w torbie podsiodłowej, która wyglądała na raczej nieprzemakalną. Teraz już coś więcej o mojej torbie 🙁 Równie dobrze możecie mieć podobną przygodę z dokumentami, forsą (banknoty) lub nieszczelnymi licznikami.
  6. Mokniesz Ty. Kałuża bardzo oznacza mokre buty i spodenki. Krople z góry moczą Ci koszulkę, ale przede wszystkim padają na kask, włosy i spływają razem z potem do oczu. Pot jest słony, więc oczy szczypią. Możesz mieć okulary, ale w deszczu szybko zaparują, nawet te markowe z antifogiem. Dobrze jest założyć chustkę pod kask, która będzie zbierać wodę i pot.

Mam nadzieję, że zachęciłem Was do jazdy w deszczu. Taki trip daje dużo więcej wrażeń, emocji i nauki niż jazda w ładną pogodę. A jak przyjemnie jest potem zdjąć z siebie mokre ciuchy i wskoczyć pod ciepły prysznic…

2 comments to Wreszcie deszcze!

  • Krwawy Heniek

    na deszcz i prysznice spod kol polecam pod kask czapkę z cieniutkiego materiału i z daszkiem, ale dłuższym niż w cyklistówkach (na taka http://tri-magic.pl/pl/p/2XU-Run-Cap/212)

    1. zawsze jeżdżę w brylkach i daszek chroni je przed tym co z góry kapie
    2. dzięki kawałkowi szmatki miedzy sagankiem i kaskiem z góry do oczu nie spływa
    3. i uwaga, uwaga, lekko pochylając głowę do przodu nie tracę widoczności i prysznica spod kol przyjmuje na daszek – brylki i twarz wciąż względnie suche

    co do parowania na szybach polecam dodatkowo do ich czyszczenia i przygotowania do jazdy używać preparatów typu chemax 2 (http://www.sklep.okularnik.com/index.php?products=product&prod_id=147), którego test przeprowadziłem na BBT i nie dal rady dopiero wtedy gdy wysmarowałem się cały maścią rozgrzewająca i usłyszałem ze zamiast zostać na spanie mam jechać dalej, ale wtedy parowało z ciała 🙂

    no i na deszcz jednak postanowiłem zamontować lekki błotniki – dupka i klata niezachlapane, a jak ktos jedzie na twoim kole to będzie ci niezmiernie wdzięczny

    ostatnia rzecz to oświetlenie, jak najmocniejsze, chyba, ze ktos chce byc przejechany, zepchniety (zepchniecia w nocy i podczas deszczu tez na BBT doświadczyłem i było to powodem mojego zwątpienia i chęci zakończenia jazdy w iłży) itd.

  • spros

    Heniek ma rację. daszek ratuje sytuacje w czasie deszczu. ja stosowalem daszek kaskowy. Smiali sie ze na szosie jezdze w kasku z mtb, ale oprócz deszczu doskonale sprawdzal sie przy oślepiajacym słoncu lub drogowych swiatlach samochodow z naprzeciwka. niestety popsul sie podczas kraksy na zjezdzie w wegierskiej gorce podczas r.a.c.e.

Dodaj komentarz